Moja Historia

Niespodziewane Zmiany

( Część 33 )

 

Pobyt Ani jak zawsze minął nie wiadomo kiedy. Zaraz po jej wyjeździe dzieci miały zorganizowany festyn z polskiej szkoły, na który przylecieli polscy celebryci, aby zagrać mecz piłki nożnej z rodzicami. Na koniec można było z nimi zrobić sobie zdjęcie, dostać autograf albo chwilę porozmawiać. Może nie dla każdego była to atrakcja, bo nie ukrywajmy celebryci byli bardziej z pokolenia rodziców niż dzieci, ale zawsze coś. Dla młodszych dzieci mniej zainteresowanych celebrytami 😉, były pompowane zamki i inne atrakcje. Dla każdego coś się znalazło.

 

Autograf od Radosława Majdana 😉

 

Wakacje inne niż zawsze

 

Został miesiąc do końca szkoły, a potem wyczekiwane wakacje. Nie przyznam, że i u mnie były one wyczekiwane, bo w tym roku spędzałam je sama z dziećmi w Irlandii a mąż, pracując w Bahrajnie. Ważne, że dzieci wyczekiwały, żeby szkoła się skończyła i mogły mieć czas na zabawę 😉. Nie było za bardzo co wymyślić dla tych dzieci na cały czas wakacji, ale cieszyło mnie to, że potrafiły sobie zorganizować ten czas, tak aby się nie nudziły.

 

Nietypowe wakacje 😉

 

Poza tym okazało się, że akurat w tym roku, nie wszyscy wyjechali na wakacje i dzieci zawsze miały kogoś do zabawy, a ja do towarzystwa. Dobrze, że tylko dwa miesiące, bo pod koniec wakacji, dzieci same chciały już wrócić do szkoły. Aż trudno w to uwierzyć, ale naprawdę tak było. W sumie nie było im się co dziwić, cały czas robić to samo, to każdemu może się znudzić. Może gdybym pozwalała dzieciom siedzieć na telefonach, Xboksie, czy innych jeszcze niesamowitych wynalazkach ówczesnego świata, to na pewno do szkoły by się tak nie wyrywały. Ja niestety jestem mamą, która jest przeciwna pozwalaniu dzieciom na siedzeniu przed jakimkolwiek sprzętem, aby tylko czymś się zajęło, a w szczególności w tak młodym wieku. Uważam, że i tak ich to nie ominie, ale póki mogę mieć wpływ na takie rzeczy, to chcę z tego skorzystać.

 

Cóż za zmiany

 

Od września pojawiło się u nas trochę zmian. Najstarszy syn w tym roku skończył szóstą klasę i od nowego roku szkolnego zaczął college. W Irlandii system edukacyjny jest gimnazjalny, tzn. szkoła podstawowa do 6 klasy, college od 1 do 5 klasy, a piąty rok kończy się maturą. Aż strach pomyśleć, jak szybko zlecą te kolejne lata. Dotychczasowy czas przeleciał tak szybko, że aż trudno w to uwierzyć.

 

 

Kolejna zmiana dotyczyła mojej osoby. Czy jesteście w stanie w to uwierzyć, że ja we wrześniu 2017 roku zaczęłam pracę? W życiu by mi to nawet przez myśl nie przeszło, że od 2007 roku, kiedy to ostatni raz pracowałam i to jeszcze tylko przez chwilę; bo potrzeba była taka, aby dostać kredyt na mieszkanie; pójdę do pracy. Przez tyle czasu nie miałam takiej możliwości a teraz, kiedy nagle zostałam sama z czwórką dzieci i psem, jeszcze poszłam do pracy. Pomyślelibyście, że akurat w takim momencie mojego życia będę pracować? Przeszło Wam to chociaż przez chwilę przez głowę? Chcecie się dowiedzieć, jak do tego doszło? Pamiętacie, jak pisałam, że poszłam na kurs komputerowy. Ta praca była następstwem tego kursu. Dostałam pismo z pośredniaka, że mają dla mnie pracę i mam przyjść na rozmowę kwalifikacyjną. Możecie się domyślić, jaki stres mnie dopadł. Tysiące myśli kłębiących się w głowie, jak ja tę rozmowę przejdę, przecież nie umiem rozmawiać po angielsku w takim stopniu, żeby przejść rozmowę kwalifikacyjną. Nie dość, że zasiedziała z dziećmi w domu, to jeszcze angielskim nie błyszczałam. Wręcz byłabym skłonna stwierdzić, że dukałam gdy musiałam. Nie rozwijałam się w angielskim przez te wszystkie lata, ponieważ za priorytet obrałam sobie dzieci i to, aby one nauczyły się polskiego. Mogę stwierdzić, że wręcz cofnęłam się w angielskim, niż poszłam do przodu. Dla mnie najważniejsze było, aby znały swój ojczysty język i zawsze mogły porozumieć się ze swoją rodziną w Polsce. Dlatego w domu zawsze rozmawiamy po polsku i tak już zostanie, chociażby ze względu na fakt, że ja z angielskim raczej nie za kumpluję się na tyle, żeby swobodnie się komunikować

 

Praca

 

Moje stanowisko pracy

Przyznam się, że nie wiem, jak do tego doszło, ale mnie przyjęli. Szok! I to jeszcze na jakie stanowisko. Nawet nie marzyłam o takim, po tak długiej nieobecności na rynku pracy. Była to praca na pół etatu, na stanowisku Asystentki Menadżera ds. Administracji Leków w Irlandzkim Stowarzyszeniu Wózków Inwalidzkich. Wspomnę jeszcze, że dałam im warunek, że nie mogę pracować w innych godzinach jak od 9:00 do 13:30. Wiadomo, że musiałam dzieci zaprowadzić na 8:30 do szkoły i odebrać najmłodszego synka już o 14:00. Najlepsze było to, że miałam pracę 5 do 7 min samochodem od domu. No lepiej być nie mogło. Na początku byłam przerażona, jak ja ogarnę się w tej pracy bez angielskiego, ale z czasem okazało się, że lepiej trafić nie mogłam. Szefową miałam niesamowitą. Bardzo dobra kobieta. Gdy już nabrała do mnie zaufania, a dzieci np. były chore i musiałam zostać z nimi w domu, pozwalała mi brać komputer do domu i pracować z domu. Co prawda była trochę chaotyczna i co chwila zmieniała priorytety, przez co robił się bałagan, ale poza tym nie miałam na co narzekać. Miałam z nią bardzo dobrze. Zastanawiacie się pewnie, jak poradziłam sobie z angielskim? No cóż. Mój komputer nie był za bardzo rozmowny, więc nie musiałam się zbytnio wysilać. A na tyle ile potrzebowałam, żeby szefowa powiedziała mi, co chce, żebym zrobiła, zrozumiałam. Nawet czasami coś mi opowiadała i cierpliwie tłumaczyła, jak mój mózg nie mógł tego ogarnąć 😉. Możecie się jednak domyślić, że mój angielski nie poszybował w górę mimo wszystko. Zawsze lepiej szło mi pisanie po angielsku niż rozmawianie, więc z komputerem jakoś doszliśmy do porozumienia 😁. Współpraca układała nam się rewelacyjnie.

 

Wrzesień był też wyjątkowy pod innym względem. Poznałam na rozpoczęciu roku szkolnego w polskiej szkole, pewnego ojca jezuitę. Odegrał on dużą rolę w moim życiu, w tym czasie, kiedy byłam sama w Irlandii. Był dla mnie też olbrzymią podporą. Gdyby nie on, byłoby ciężko w niektórych momentach. Ale ja wierzę, że nic nie dzieje się bez powodu i Ci wszyscy ludzie, którzy stanęli na mojej drodze, w tym właśnie czasie, mieli jakąś misję do spełnienia. Zresztą tak samo, jak i ja.

 

Więcej zdjęć możecie zobaczyć w Galerii w albumie Irlandia. 

 

Wasza,

Chwila dla Ciebie

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *