Moja Historia

Wiedeń

( Część 21 )

 

Droga do Wiednia przewidziana przez mapy Google, to od około 8,5 godziny do 11,5 godziny. Standardowo w naszym przypadku ta pierwsza liczba nie wchodzi w grę 😛, tak więc na miejsce dotarliśmy przed północą. Droga przeprowadziła nas przez Liechtenstein. Był to pierwszy raz kiedy byłam w tym kraju. Mogę powiedzieć, że byłam, bo byliśmy zmuszeni się zatrzymać i zatankować samochód 😉. Potem mijaliśmy Salzburg, który otoczony jest górami. Sama przyjemność podczas jazdy, patrzeć i podziwiać takie widoki. Tak jak już wspomniałam, na miejsce dotarliśmy przed północą, gdzie czekały na nas przygotowane już łóżka. Dzieci zasnęły bardzo szybko, więc mieliśmy chwilkę, żeby zamienić kilka zdań i też ruszyć w stronę łóżka.

 

Wesołe miasteczko w Wiedniu – Prater

Jak możecie się domyślać, noc nie była zbyt długa. Dzieci były tak podekscytowane, że przyjechały do swoich sióstr ciotecznych, że powstawały z samego rana, no i było po spaniu 😁. Z drugiej strony to nawet i lepiej, bo dzięki temu nasz dzień był dłuższy i mogliśmy pojechać z dziećmi na Prater. Ze względu na to, że skrócił nam się pobyt na kempingu, zdecydowaliśmy, że wesołe miasteczko 🎡 będzie idealne na otarcie dziecięcych łez 😉. I się nie pomyliliśmy 😁.

 

Wesołe miasteczko w Wiedniu – Prater

Dzieci miały mnóstwo radości, a wieczorem szybciej usnęły i mieliśmy już czas na spokojne rozmowy z siostrą. To był bardzo fajny wieczór. Zawsze jak mamy możliwość, to staramy się odwiedzić moją siostrę. Czy planując, czy nie planując, zawsze wita nas ciepło i to jest piękne 🥰.

Miła niespodzianka

Następnego dnia pojechaliśmy odwiedzić drugą siostrę Renię i tak się złożyło, że w tym czasie była u niej jej mama, więc mieliśmy okazję spotkać się w większym gronie. Uwielbiam takie rodzinne spotkania 😍, tym bardziej jak się długo nie widzimy, bo każdy mieszka w innym kraju. Trzeciego dnia musieliśmy powoli szykować się do wyjazdu. Wszyscy poszliśmy na spacer, a resztę dnia spędziliśmy, ciesząc się swoim towarzystwem, bo jak to u nas bywa, nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy się znowu spotkamy 😉.

Nadszedł wieczór. Spakowaliśmy się i upchaliśmy swoje graty do samochodu. A że prom mieliśmy dopiero za dwa dni, a trasa była bardzo długa, bo aż 16 godzin z Wiednia do portu w Cherbourg, musieliśmy zrobić jeszcze jeden postój. Kolejnym przystankiem w drodze powrotnej do domu był Luksemburg.

 

Noc w samochodzie 😴

Przystanek na zatankowanie samochodu 🚙⛽

Luksemburg wita 🇱🇺

Pamiętacie Justynkę? To ta, która ze swoją rodzinką również przeniosła się do Kanady. Wspominałam o nich w poście „Wakacje”. My wróciliśmy do Irlandii, a oni przenieśli się do Luksemburga. Zaproponowali nam u siebie nocleg, a że mieliśmy wyposażenie namiotowe, to nie było większych problemów ze spaniem 😁. Przez tę całą pogodę w Interlaken, udało nam się odwiedzić siostry w Wiedniu i znajomych w Luksemburgu. Nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło 😁.

Luksemburg i jego niespodzianki

Trasa z Wiednia do Luksemburga to ok. 11 godzin. Dobrze, że jechaliśmy w nocy, to udało nam się zmieścić w czasie tym razem 😉. Dotarliśmy rano. Było ok. 8.00. Oczywiście nie obeszło się bez trudności. Dobrze, że były one już w Luksemburgu, a nie gdzieś po drodze. Problemem był internet. Nie działał nam wyjątkowo w tej podróży i dlatego mieliśmy problem ze znalezieniem ich miejsca zamieszkania. Tak jak wspomniałam, było ok. 8.00 rano i szczerze muszę przyznać, że tłumów na ulicach nie było. Jakimś cudem w uliczce, w której się znaleźliśmy, ukazał się naszym oczom osobnik płci męskiej z pieskiem. Nasza nadzieja powróciła, ale też za chwilę odeszła 😒, gdy się okazało, że tenże pan, niestety nieznający angielskiego, a my francuskiego, nie był w stanie nam pomóc. Po chwili z bramy przed nami wyszedł kolejny mężczyzna. Nasza radość, że jednak ktoś tu mieszka była ogromna. A jeszcze większa, gdy się okazało, że mówi po angielsku 😃. Co prawda nie wskazał nam kierunku, w którą stronę jechać, ale użyczył nam swojego kodu do internetu, żebyśmy mogli do nich zadzwonić i wyszukać trasę na mapach Google. Dzięki niemu, za niedługo znaleźliśmy się już pod ich domem. Przywitanie było przesympatyczne i dodatkowo mieliśmy śniadanie w przemiłym towarzystwie.

 

Takie przepyszne śniadanko na nas czekało 😍

Relaks z naturą za oknem 🥰

Po śniadaniu i chwili odpoczynku poszliśmy na spacer, aby rozprostować kości po tak długiej drodze w samochodzie. Ich osiedle graniczyło z laskiem, więc spacer jak dla nas idealny 🥰. Potem wspólny obiad i reszta dnia minęła na rozmowach i wspomnieniach. Wieczorem kolacja i do spania, bo rano trzeba było się spakować i ruszyć w stronę portu.

 

Nocleg w Luksemburgu 😁

Prom i kolejne niespodzianki

Wyjęliśmy sobie śpiwory i materace dmuchane, i rozłożyliśmy się w salonie, gdzie kto mógł 😁. Rano znowu zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę ok. 8.00, bo do portu było prawie 8 godzin. Zatrzymaliśmy się po drodze, żeby coś przekąsić i prosto w stronę portu. Statek odpływał o 18.00, a o 17.00 już musieliśmy tam być. Lekki stresik był, bo mieliśmy mało czasu, a nie wiadomo było, co się może przytrafić po drodze. Na szczęście dotarliśmy na czas. Ulga, jaką odczuliśmy po wyjściu z samochodu, nie do opisania. Od razu poszliśmy coś zjeść i położyć się spać, bo byliśmy już trochę zmęczeni tym wyjazdem, który tak naprawdę w połowie spędziliśmy w samochodzie. Niestety, jak zwykle coś na koniec musiało się wydarzyć, bo przecież byłoby nudno, prawda? Już Wam piszę. Otóż tym razem trochę bujało i wszystkim zrobiło się niedobrze. Dwójka naszych dzieci poczuła się naprawdę bardzo źle, co doprowadziło do 🤮🤮. A najgorsze było to, że to wszystko działo się w restauracji. Całe szczęście, że jeszcze było mało ludzi, a my usiedliśmy na samym końcu, tak jakbyśmy wiedzieli, że coś się wydarzy i powinniśmy trzymać się z dala od wszystkich 😉, dla ich i naszego lepszego samopoczucia 😜. Po takich atrakcjach udaliśmy się do kajuty, żeby jak najszybciej położyć się i przespać to złe samopoczucie. Mieliśmy dużo czasu, bo prom miał dopłynąć na 11.30 następnego dnia. A teraz się żegnam i do kolejnego dnia 😉.

 

Wasza,

Chwila dla Ciebie 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *